Jak się poznałyśmy?
Był maj, czyli obecny miesiąc. Rok 2011. Można powiedzieć, że byłam wtedy jeszcze dzieckiem, bo w sumie mając 11 lat, to nie ma co liczyć na większe oznaki dojrzałości. Jednak moje małe, dziecięce serce było wypełnione ogromną miłością do wszelkiego rodzaju czworonożnych i włochatych istot, jakie istnieją na tym świecie.
Jechałam rowerem, słońce zdobiło niebo swym delikatnym blaskiem. Dzień jak co dzień. Wokół lasy, jak na najbardziej zalesione województwo w Polsce przystało. Wjeżdżam pod górkę i nagle zauważam coś w rowie. Czarno-kremowe, włochate stworzenie leży skulone i wystraszone. Kładę rower na asfalcie i podchodzę bliżej. Kulka okazała się być przedstawicielką płci damskiej. Podeszła do mnie, pomerdując niespokojnie ogonkiem. Obwąchała mnie wzdłuż i wszerz.
Byłam wtedy o około 10 centymetrów niższa i 50 punktów IQ głupsza i wielu rzeczy nie rozumiałam, tak też nie rozumiałam tego, jak można czujące, żyjące, kochające stworzenie wyrzucić do rowu przy lesie. Zupełnie jak te wszystkie śmieci, które, w sumie, też w tym lesie były...
Moje serce zmiękło. Czarno-kremowo włochata kulka zmieniła się w chodzącą nadzieje. Poszła za mną, zapewne z myślą, że tam, gdzie ją zaprowadzę, czeka ją lepszy świat, lepsze jutro. Jej wiara stłumiła lęk, bo zapewne na kilkanaście chodzących czy przejeżdżających tam osób, tylko jedna obdarzyła ją zainteresowaniem i ciepłem.
Trzeciego dnia naszej znajomości otrzymała imię Mika, które nosi już pięć lat.
Zgarnięcie jej z tego rowu, było jedną z najlepszych decyzji jakie mogłam podjąć. Mika jest moim małym serduszkiem, które bije tylko dla mnie. Jej radość w postaci rozmerdanego ogona wita mnie każdego dnia i jest to najpiękniejszy widok dla właściciela, kochającego całym sercem swojego psa.
Nie wiem, gdzie się kończy granica ludzkiego okrucieństwa. Nie wiem, co musiało siedzieć w człowieku, który tak po prostu, wyrzucił ją na jakieś odludzie, wypizgajewo i w jak małym ziarenku piasku mieściło się jego sumienie.
Jestem wdzięczna losowi, że zesłał mi ją na tej trasie. Jeśli kiedyś jej zabraknie, już dziś wiem co się stanie. Moje serce zmieni się, niczym potłuczona szklanka, w małe, rozsypane po nieznanej przestrzeni kawałeczki.
Mija pięć lat od początku naszej przyjaźni. Jest to jedna z niewielu przyjaźni, których nie żałuję.
Jechałam rowerem, słońce zdobiło niebo swym delikatnym blaskiem. Dzień jak co dzień. Wokół lasy, jak na najbardziej zalesione województwo w Polsce przystało. Wjeżdżam pod górkę i nagle zauważam coś w rowie. Czarno-kremowe, włochate stworzenie leży skulone i wystraszone. Kładę rower na asfalcie i podchodzę bliżej. Kulka okazała się być przedstawicielką płci damskiej. Podeszła do mnie, pomerdując niespokojnie ogonkiem. Obwąchała mnie wzdłuż i wszerz.
Byłam wtedy o około 10 centymetrów niższa i 50 punktów IQ głupsza i wielu rzeczy nie rozumiałam, tak też nie rozumiałam tego, jak można czujące, żyjące, kochające stworzenie wyrzucić do rowu przy lesie. Zupełnie jak te wszystkie śmieci, które, w sumie, też w tym lesie były...
Moje serce zmiękło. Czarno-kremowo włochata kulka zmieniła się w chodzącą nadzieje. Poszła za mną, zapewne z myślą, że tam, gdzie ją zaprowadzę, czeka ją lepszy świat, lepsze jutro. Jej wiara stłumiła lęk, bo zapewne na kilkanaście chodzących czy przejeżdżających tam osób, tylko jedna obdarzyła ją zainteresowaniem i ciepłem.
Trzeciego dnia naszej znajomości otrzymała imię Mika, które nosi już pięć lat.
Zgarnięcie jej z tego rowu, było jedną z najlepszych decyzji jakie mogłam podjąć. Mika jest moim małym serduszkiem, które bije tylko dla mnie. Jej radość w postaci rozmerdanego ogona wita mnie każdego dnia i jest to najpiękniejszy widok dla właściciela, kochającego całym sercem swojego psa.
Nie wiem, gdzie się kończy granica ludzkiego okrucieństwa. Nie wiem, co musiało siedzieć w człowieku, który tak po prostu, wyrzucił ją na jakieś odludzie, wypizgajewo i w jak małym ziarenku piasku mieściło się jego sumienie.
Jestem wdzięczna losowi, że zesłał mi ją na tej trasie. Jeśli kiedyś jej zabraknie, już dziś wiem co się stanie. Moje serce zmieni się, niczym potłuczona szklanka, w małe, rozsypane po nieznanej przestrzeni kawałeczki.
Spodobał Ci się post? Zaobserwuj bloga!
| instagram |
Nie rozumiem jak można traktować tak zwierzęta, mojego psa samochód walnął i nawet nie zatrzymał się kierowca :/ Ale na szczęście nic się nie stało :) Przepiękny pies!
OdpowiedzUsuńlondonkidx.blogspot.com
Jaki uroczy piesek! *.*
OdpowiedzUsuńMÓJ BLOG - KLIK
Piękny pies i piękna historia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
DZIEWCZĘCO.PL - BLOG
Ojejku, jaki słodki piesek ♥ Uwielbiam zwierzątka i historie z nimi związane, ja tez mam swojego czworonożnego przyjaciela :)
OdpowiedzUsuńlipcowaja.blogspot.com
Nie bez powodu mówi się, że pies jest najlepszym przyjacielem człowieka. Piękna historia. Ja również mam swojego towarzysza, który zacnie wabi się Gacek Frans Krystyna. Jest mniejszy od kota i nigdy większy nie urośnie. Kocham go całym serduchem. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńnahumanie.blogspot.com
Świetna historia. Nie znoszę okrucieństwa wobec zwierząt. A psy kocham najbardziej, gdybym mogła zaadoptowałabym całe schroniska:)
OdpowiedzUsuńMogłabyś poklikać w linki w ostatnim poście? Bardzo mi zależy. Zaobserwuję każdy blog, który poda w komentarzu ceny trzech produktów:)
racjonalny empiryk - klik
super wpis, a pies cudowny! bardzo podobny wpis u mnie zapraszam: http://brunettexox.blogspot.com/2016/05/moj-czworonozny-przyjaciel.html
OdpowiedzUsuńMika ma szczęście, że trafiła na taką dobrą duszę! Super! ;)
OdpowiedzUsuńhttp://fioletowytusz.blogspot.com/
Fantastyczne zdjęcia <3 no i jeszcze ta historia :) Czekamy na następny post
OdpowiedzUsuńNasz blog
Piękna historia, opłacalo się wyciągnąc tegocudnego zwierzaka z rowu :D
OdpowiedzUsuńMój blog-KLIK!
Jeny, to na prawdę bardzo urocze ^^ Dobrze, że na nią trafiłaś i udało ci się ją zatrzymać :D
OdpowiedzUsuńdreams-lunatyk.blogspot.com
Piękna historia bym na twoim miejscu też wzięła tego cudownego psa. Nie rozumiem takich ludzi jak mogą po rzucać takie zwierzęta przecież też one żyje i potrzebuję opieki i miłości. Mam na dzieję, że będzie długo jeszcze żyć. Powinnaś częściej pisać posty bo są bardzo fajne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :D
Śliczny piesek ❤
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jak można tak traktować zwierzęta i pozbywać się ich w taki sposób. Okropne 😞
http://aledziewczyna.blogspot.com/